Cześć robaki! :* Mam dla Was dzisiaj szybki przegląd mojej letniej pielęgnacji. Zajmowałam się już twarzą (KLIK), dzisiaj na tapetę wezmę ciało. Jak je pielęgnuję, żeby lato nie zrobiło mu krzywdy? Zapraszam dalej ;)
FILTR, FILTR, FILTR!!!
Nie wyobrażam sobie nie używać na co dzień filtra przeciwsłonecznego. O wadze fotoprotekcji pisałam Wam w poprzedniej części tej miniserii, ale w kwestii ciała jest chyba jeszcze ważniejsza. Dlaczego? Ciała nie ukrywamy pod kremami, podkładami, korektorami, pudrami i mgiełkami, które to często zawierają w sobie jakieś filtry. Po drugie, na ciele zazwyczaj mamy więcej znamion i pieprzyków niż na twarzy. Chyba nie muszę mówić, jak niebezpieczne jest wystawianie pieprzyków na działanie słońca. Wobec tego apeluję: używajmy filtrów! ;) Wiosną lub kiedy mam na sobie więcej ubrań używam filtrów 20-30, ale latem na moich półkach króluje tylko i wyłącznie SPF 50. Dodatkowo większe pieprzyki (mam jednego takiego dziada) przykrywam plastrem, zwykłym aptecznym plasterkiem. I wcale nie dbam o to, że będę później mieć nieopalony prostokąt na plecach. Zdrowie jest ważniejsze ;)
ZŁUSZCZANIE
W czasie upałów i nadmiernego opalania zdarza się, że nasza skóra wręcz woła o peeling. Dzięki niemu opalenizna staje się bardziej równomierna, a ta najbardziej wysuszona warstwa skóry ustępuje miejsca bardziej gładkiej ;)) Niczego więcej chyba nie trzeba mówić ;) Ja używam peelingu cukrowego, który niemiłosiernie śmierdzi, ale spełnia swoje zadanie :D
NAWILŻANIE
Po opalaniu, peelingu, słonej wodzie, etc nasza skóra potrzebuje oprócz złuszczenia także nawilżenia. U mnie świetnie sprawdzają się balsamy z Balea, dlatego że megaszybko się wchłaniają, nie zostawiają tłustego filmu i super nawilżają. Noooo i jak pachną! <3
Aktualnie używam balsamu z drobinami, który powoduje efekt brokatowej skóry. Efekt ten kojarzy mi się z ubiegłą dekadą i Britney Spears, ale skoro już go mam to trzeba go zdenkować ;))
MGIEŁKI ZAMIAST CHANNEL
Nie potrzebujemy ciężkich perfum latem. Piątka Channel nie sprawdzi się w taki upał. Zapach będzie powodował, że będziemy czuć się jeszcze bardziej "oklapło". Fajnym rozwiązaniem jest lekka mgiełka zapachowa, o owocowej lub delikatnie kwiatowej nucie. Moja jest z Avon o zapachu kwiatu wiśni i pachnie bardzo wiosennie. ;) Gdzieś mam jeszcze zielone jabłuszko, które jest megaświeże :)
I tak wygląda skrót mojej letniej pielęgnacji. Co sądzicie? Dodalibyście coś lub odjęli? ;) Piszcie, a ja lecę się wyspać, zaraz wyruszam w świat!
Buziaki! :*
Żadnego z tych produktów nie znam :)
OdpowiedzUsuńLubie ten cukrowy peeling :))
OdpowiedzUsuńKlikniesz w linki w nowym poście będę wdzięczna ;)
Miałam się zaopatrzyć w jakąś mgiełkę na lato, a lato mi się skończyło, no cóż... Może za rok ;D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te peelingi z hean :-)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym ten peeling :D
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie znam, jedynie miałam kiedyś jakieś mgiełki avon, ale inne wersje.
OdpowiedzUsuńjestem ciekaw pielęgnacji hean'a :)
OdpowiedzUsuńfajne :)
OdpowiedzUsuńhttp://faashionpashion.blogspot.com/2015/09/38.html mogłabys poklikac u mnie ?
Awesome post! Happy Monday!
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.rs/
Fajny post, moja pielęgnacja wygląda bardzo podobnie:) Uwielbiam mgiełki z Avon! Pozdrawiam i zapraszam do siebie, buziaki! ♥
OdpowiedzUsuńHello, congratulations on the blog!
OdpowiedzUsuńI'm following you now.
If you can visit this blog:
http://www.morgannascimento.blogspot.com.br/
Thank you for your attention