Witaj na Selfmadeheaven. Blogu, który już od jakiegoś czasu nie funkcjonuje. Przestałam bawić się w blogowanie kosmetyczne i przerzuciłam się na więcej pisania, niż kolorowych obrazków. Poza tym, świetnych blogów kosmetycznych jest od groma :) Nie usuwam go głównie przez sentymetn. Przez to, że zdjęcia mi się podobają i przez to, że tęskniłabym za nim, gdybym go usunęła. Dlatego będzie mi miło, jeśli przeglądniesz jakieś moje stare posty w poszukiwaniu informacji albo inspiracji, ale raczej nie pojawi się tu nic nowego :)
W międzyczasie zapraszam Cię na mój nowy blog, gdzie jest więcej do czytania, pozdrawiam!

czwartek, 24 marca 2016

ULUBIEŃCY MARCA


Cześć moi mili! Dziś mam dla Was zestawienie moich marcowych ulubieńców, zapraszam!


1. POMADKA Z PEELINGIEM SYLVECO

Chodziłam koło niego baardzo długo, zastanawiając się, czy jest coś wart, czy nie. W końcu dopadłam go na promocji w aptece i stwierdziłam, że w sumie próba nie strzelba. Okazało się, że peeling jest cudowny! Moje usta są wiecznie suche i popękane, nie pomaga nawet maść z witaminą A. Ten gość zdziałał cuda! Czytałam gdzieś opinię, że jest tylko do stosowania w domu ze względu na cukrowe drobinki, ale one bardzo szybko się wchłaniają i zostaje tylko pomadka, która swoją drogą bardzo dobrze pielęgnuje usta. Produkt więc zdziera i pielęgnuje jednocześnie :)




2. EFFACLAR DUO +

O nim jest na blogo- i vlogosferze dość głośno, to i ja się wypowiem ;) Krem ma redukować niedoskonałości, przebarwienia i odtykać pory. Moim faworytem jest przede wszystkim dlatego, że  świetnie, lecz nieagresywnie matuje moją "smalcową" cerę. Stosuję go na noc, a rano dokładnie nawilżam twarz, żeby zachować balans. Używany codziennie troszke przesusza, ale wystarczy sobie zrobić dzień, dwa przerwy i jest ok ;) Co do niedoskonałości, radzi sobie z drobnymi, ale nie z "okołookresowymi". Ale to mi akurat nie przeszkadza, generalnie jestem zadowolona ;)






3. POMADKI MUR I AVON

Szminki te pokazywałam Wam już w nowościach (KLIK) i od razu się w nich zakochałam. Nudziak z MUR jest delikatny, ale widoczny i nie jest w żaden sposób pomarańczowy. Pomadka z Avon jest różowawoczerwonopomarańczowa i świetnie wygląda przy absolutnie każdym makijażu! Obie nie wysuszają ust i nie zjadają się jakoś brzydko ;)





4. ESSENCE, KOBO, INGLOT

Lakier z Essence kojarzy mi się ze świętami, ale uwielbiam go nosić nawet teraz, błyszczące drobinki są nienachalne i ładnie rozlewają się po całej płytce. Szybko wysycha i trzyma się około 1,5 tygodnia, potem zaczyna lekko odpryskiwać i ścierać się na końcach. Jak za tak niską cenę jest fantastyczny ;)





5. SEPHORA & BABUSZKA AGAFIA

Peeling z Sephorki skusił mnie niewielką ceną (jak na Sephorę oczywiście :D), bo kosztował 25 zł, wtedy jeszcze miałam zniżkę na karcie i tak wyszło, że trafił w moje ręce. Najpierw robi się typowy peeling, a potem zostawia się produkt na 5 minut. Skóra po nim jest cudownie miękka i w końcu pozbyłam się problemu suchych skórek! Naprawdę polecam i kiedy tylko mi się skończy (jest megawydajny) kupię kolejny! ;)

Dżordz, czyli maska drożdżowa pobudzająca wzrost włosów to mój ulubieniec wśród produktów do włosów. Miałam już kiedyś jedno opakowanie i teraz efekt jest ten sam, czyli ogromny wysyp babyhair, które fruwają dookoła głowy (albo sterczą :D). Maska spływa z włosów i leje się po karku, więc jeśli nie lubicie tego efektu, polecam używać jej na suche włosy. ;)





I to by było na tyle moi mili, dajcie znać, czy znacie coś z tej kolekcji i co było Waszymi ulubieńcami w marcu. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia niedługo! :*











piątek, 18 marca 2016

SEPHORA ALL AROUND THE WORLD


Cześć moi mili! Dziś wyjątkowo przybywam do Was późnym wieczorem a nie wczesną nocą :D Zapraszam Was na przegląd moich Sephorkowych paletek cieni ;)
Paletki nazwane są All Around The World i sprzedawane są razem (a raczej były, bo to chyba limitka) w cenie stokilku złotych, ja za swoją dałam 60, bo akurat trafiłam na przecenę :)
Nazwane są czterema miastami świata, a jak kolory w środku mają się do nazw? Zapraszam ;)



1. ROME

Rzymskie cienie to praktycznie same brązy. Pojawia się kawa z mlekiem, dwa odcienie brązu, złoto i róż. Trudno zrobić makijaż oka tylko tymi cieniami, bo brakuje tu jakiegoś jasnego bazowca, a to złoto nie nadaje się w wewnętrzny kącik oka. Róż jest dość intensywny, ale nie robi jakiejś superkrzywdy ;)





2. NEW YORK

To chyba moja ulubiona paletka. Ma fajne, delikatne kolory, a róż jest meegasubtelny i odrobinę brązowawy, co daje bardzo naturalny efekt i ładnie stapia się z bronzerem i rozświetlaczem. 
Wszystkie róże mają drobinki, dzięki temu dają fajny glow, podobny do tego, który daje róż z Bourjois ;)
Tą paletką spokojnie już można zrobić cały makijaż oka i szczerze mówiąc nawet wpasowuje się w klimaty Nowego Jorku. Ogromny plus :)





3. PARIS

Paletka cudowna, niestety w dość wieczorowych kolorach. Nie jestem pewna, czy Paryżanki robią sobie takie mocne oczy. Kolory są intensywne, ale blendable (nie mam pojęcia, jak to przetłumaczyć :D), więc nie zrobimy sobie nimi czarnej plamy na oczach. Tu róż jest mniej intensywny niż w Rome i jaśniejszy ;)





4. RIO

Tu pojawia się akcent kolorystyczny przez wprowadzenie niebieskiego cienia, który świetnie wygląda na dolnej powiece :) Zamiast różu mamy natomiast bronzer, który jest trochę za ciepły, ale bardzo fajny, nie robi rudej plamy, ładnie się blenduje i bardziej przypomina puder brązujący niż typowy bronzer ;)
Kolory w niej zupełnie ze sobą nie współgrają, ale bardzo lubię używać tego z nr. 2 w załamanie powieki ;)





Paletki są solidnie wykonane i mają formę notatnika, co bardzo przypadło mi do gustu. Do każdej z nich dołączone jest lusterko i "instrukcja" nakładania poszczególnych kolorów ;)
Najczęściej, jak już wspomniałam używam paletki NY, równie namiętnie molestuję bronzer i najjaśniejszy cień z Rio. Generalnie cienie są fajne, dobrze trzymają się na powiekach, używam zarówno bez bazy jak i z bazą. Mają "mokrą" konsystencję, przez co fajnie się je nakłada i blenduje. 


Jeżeli jeszcze gdzieś można je dostać to serdecznie polecam, są naprawdę warte swojej ceny ;)

I to by było na tyle, moi kochani, dajcie znać, czy skusiłyby Was te paletki, czy może nie wszystkie kolory Wam odpowiadają i część by się zmarnowała. 

Widzimy się niedługo, do zobaczenia! :*

















poniedziałek, 14 marca 2016

NOWOŚCI W MOJEJ KOSMETYCZCE


Cześć wszystkim! Jest już prawie wtorek, a ja nawet nie jestem w połowie roboty, którą sobie na dziś zaplanowałam, meh. 
Przychodzę (mam nadzieję, że jeszcze w poniedziałek :D) dziś do Was z prezentacją moich nowości, których się w ostatnim czasie nawet nazbierało. Tu sobie coś zamówiłam, tu dostałam spóźniony prezent urodzinowy od przyjaciółki (dziękuję, Pingwinie!) i się nazbierało. Zapraszam, jeśli jesteście ciekawi ;)




BALSAM EOS TRUSKAWKOWY SORBET & KREM POD OCZY AVON

Balsam dostałam właśnie od przyjaciółki, a kremik w prezencie do dość dużego zamówienia z Avon (zamawiałam razem z mamą, nie jest ze mną aż tak źle :D). Balsam pachnie nieziemsko, mam ochotę ciągle go jeść! Nadaje się pod makijaż ust i jest świetnym podkładem pod matowe szminki!
Krem pod oczy z czarnym kawiorem ma odżywiać i wygładzać. Póki co zauważyłam, że fajnie się wchłania. Coś więcej będę mogła napisać przy dłuższym stosowaniu. ;)




PODKŁAD L'OREAL TRUE MATCH & KOBO PUDER ROZŚWIETLAJĄCY

Podkład zamówiłam, bo chciałam jakiejś odmiany po milione butelek Helathy Mix. W sklepie wyglądał dobrze, na skórze jest różowawy. Wydaje mi się też że jest odrobinę za jasny, ale może się jeszcze polubimy. Zamówiłam do niego gąbeczkę z Donegal (Real Techniques mam w mieszkaniu, potrzebowałam czegoś do domu rodzinnego) i oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcia. Może zrobię porównanie obu gąbek ;)
Rozświetlacz z Kobo kupiłam pod wpływem pozytywnych opinii i rewelacyjnym efekcie przy robieniu swatcha na dłoni. Na twarzy jest zimny i białoszary, ale tu też planuję coś pokombinować. 
Damy sobie radę! ;)





KOREKTOR INGRID & POMADA INGLOT

Pomada to kolejny prezent od przyjaciółki (:*) i jestem z niej megazadowolona! Mam kolor 12, który fajnie współgra z moimi brwiami, czasem udaje mi się dać jej za dużo i wtedy efekt jest za ciemny, ale to kwestia wyczesania ;) Kupiłam też korektor pod oczy z Ingrid, bodajże w kolorze 11 i jestem w fazie testów. :)





POMADKI MATOWE AVON I MUR

Szminki, szminki, szminki! Mój chłopak kiedyś mi powiedział, że gdybym nie kupowała tylu szminek, byłoby mnie stać nawet na luksusowe kosmetyki w perfumeriach. I pewnie by tak było, ale one tak kuszą! Takiej jeszcze nie mam, a taką mam tylko matową, a to jest idealne na wiosnę, no kochanie! Z racji tego, że zawsze biorę mocno pod uwagę zdanie mojego chłopaka, zamówiłam w Avon kolejne dwie, a trzecią dostałam w prezencie. :D
Avonowe cuda to maty, które w obecnym katalogu są chyba przecenione. Jeden z nich jest w kolorze Peach Flatters i jest to idealne połączenie czerwieni, różu i pomarańczu. Nie nadaje się jednak dla zimnych typów urody (potwierdzone przez moją współlokatorkę), ale dla cieplaków idealna!
Drugi kolor to nudziak o nazwie Au Naturale. Jest fajny, ale zbyt pomarańczowobrązowy. W kwestii nudziaków o wiele lepiej prezentuje się koleżanka z MUR, która jest bardzo delikatna, ale doskonale widoczna. Co do pomadek z Avon, ogromny plus za opakowanie - śliczne, proste, eleganckie i matowe!




I to by było na tyle moi drodzy, zmieściłam się w poniedziałkowym czasie, mój harmonogram będzie jeszcze uratowany! Dajcie znać, czy spotkałyście któryś z tych produktów i jak się u Was sprawdza!
Ja uciekam w wir pracy, ten tydzień będzie straszny :D

Buziaki! :*











niedziela, 6 marca 2016

3 PRODUKTY DO TWARZY, KTÓRE OKAZAŁY SIĘ NIEWYPAŁEM


Cześć wszystkim! Dziś mam dla Was post, o 3 twarzowyh niewypałach, na które straciłam mniej lub więcej, na szczęście raczej mniej ;) Jeśli jesteście ciekawi, co się u mnie nie sprawdziło i dlaczego (bo może sprawdzić się u Was :)) to zapraszam serdecznie!



1. NAWILŻAJĄCY KREM NA DZIEŃ AA

Krem przeznaczony do cery naczynkowej, ma łagodzić zaczerwienienia, koić skórę i głęboko nawilżać. Do tego marka AA chwali się dookoła tym, że jest hipoalergiczna i nie powoduje podrażnień. Właśnie cerę naczynkową i bardzo wrażliwą posiadam. Bardzo łatwo u mnie o uczulenia, a jeszcze łatwiej o podrażnienia i zaczerwienienia. Krem sprawia wrażenie, jakby był sklepany z dwóch składników: gliceryny i silikonu. Jest bardzo śliski na twarzy (trochę jak silikonowe właśnie bazy pod makijaż), nie wtapia się w cere, nie wchłania, zostaje w postaci świetlistego filmu. Nie robi zupełnie nic w kwestii nawilżenia (może dlatego że sie nie wchłania) i przede wszystkim cholernie piecze! Moja twarz cierpiała po nałożeniu i jeszcze chwile po zmyciu.

Zdecydowanie nie polecam, nie zużyłam nawet 1/5.




2. TONIK BIOALOESOWY ZIAJA

Kupiłam go zachęcona czyjąś opinią. Miałam nadzieję na nawilżenie i odświeżenie. Co otrzymałam? Tonik jest bardzo lepki na twarzy, tak samo jak koleżanka nie wchłania się i bardzo się po nim świecę. Zupełnie nie do stosowania na dzień, pod makijaż. Zużyłam ok. pół buteleczki i poszedł w odstawkę.




3. KREM CC MIXA

Miał tyle pozytywnych opinii, tak był reklamowany, że aż postanowiłam go kupić. Krem ma niwelować zaczerwienienia i łagodzić. Heheheehehehehehehe nie.
Przede wszystkim ma on różowe tony, co jest straszną profanacją mojej twarzy. Co śmieszne, w buteleczce jest całkiem żółty, dopiero na skórze różowieje. Nie ma mowy o zakrywaniu zaczerwienień, nie ma mowy nawet o kryciu. Krem jest tłusty, "gruby" i okropnie smuży, nie zakrywa przy tym zupełnie nic. Dodatkowo wcale nie ma fajnego składu.




No niestety, nie wszystko się musi sprawdzać. To by było na tyle, dajcie znać, czy znacie te produkty i jak sprawdziły się u Was, a także wytypujcie swoje 3 buble twarzowe.

Trzymajcie się ciepło, do zobaczenia niedługo, pa! :*