Witaj na Selfmadeheaven. Blogu, który już od jakiegoś czasu nie funkcjonuje. Przestałam bawić się w blogowanie kosmetyczne i przerzuciłam się na więcej pisania, niż kolorowych obrazków. Poza tym, świetnych blogów kosmetycznych jest od groma :) Nie usuwam go głównie przez sentymetn. Przez to, że zdjęcia mi się podobają i przez to, że tęskniłabym za nim, gdybym go usunęła. Dlatego będzie mi miło, jeśli przeglądniesz jakieś moje stare posty w poszukiwaniu informacji albo inspiracji, ale raczej nie pojawi się tu nic nowego :)
W międzyczasie zapraszam Cię na mój nowy blog, gdzie jest więcej do czytania, pozdrawiam!

niedziela, 11 czerwca 2017

PIANKI POD PRYSZNIC - HIT CZY KIT?


Helou! Witam Was serdecznie w ten niedzielny wieczór. Sporo mnie tu nie było, na szczęście prawie zakończył się jeden z najbardziej zabieganych okresów mojego życia, praca licencjacka oprawiona i podpisana, egzaminy zdane, teraz można już tylko odpoczywać. I klepać nowe posty!
Dzisiaj zapraszam Was na przegląd nowinki ostatnich lat, czyli pianek pod prysznic. Zapraszam!


Kiedy pierwszy raz się z nimi spotkałam, nie były jeszcze dostępne na rynku polskim. Szczerze mówiąc, po takim czasie nadal nie spróbowałam tych dostępnych na naszych drogeryjnych półkach. Trudno mi więc ocenić, czym się różnią. Niemniej jednak, mam Wam trochę do powiedzenia na temat pianek dostępnych na Zachodzie :)


Od razu warto zaznaczyć, że niemieckie pianki mają jedną wspaniałą zaletę - wszystkie obłędnie pachną! Mam wśród tej trójki swojego ulubieńca, zgadniecie, którego? :)

Pierwsza z nich jest z Lidlowej marki Cien, jednak niedostępna w Polsce. Nazywa się Sparkling Summer i faktycznie pachnie jak wakacje - jest to bardzo świeży, letni, orzeźwiający zapach, lekko słodki.
Druga, Tasty Donut to mój faworyt. Stworzona przez jedną z moich ulubionych niemieckich vlogerek, Bibis. Jej pianki są bezpieczne, wegańskie i pachną niesamowicie! Zapach jest absolutnie adekwatny do opakowania - nie umiem tego wyjaśnić, ale pachnie dokładnie tak jak wygląda!

Trzecia pianka jest z Pure & Basic, zapach to mięta i cytryna. Ta wersja jest bardzo orzeźwiająca, cytrusowa, chłodna, ale chyba wolę słodsze, bardziej owocowe zapachy. Niemniej jednak ta pianka również mi się podoba.


Co myślę o idei pianek? Bardzo fajny gadżet. Dozowniki są bardzo wygodne i praktyczne. Pianki są doskonałe na wyjazdy albo do szybkiego, krótkiego prysznica. Są natomiast niesamowicie niewydajne. Taka ilość wystarcza mi na dosłownie kilka myć. Od czasu do czasu oczywiście warto zafundować sobie takie delikatne SPA i otulić się przyjemną pianką (bo uczucie jest ekstra!), jednak nie wyobrażam sobie używać ich regularnie. Ich cena to około 3-4 euro (pianka od Bibis kosztuje 3.95, nie wiem, jak inne), więc około 12 zł. Wydaje mi się, że w Polsce ceny tych pianek są podobne. 

Pianki polecam, jeśli chcecie spróbować czegoś nowego i raz na jakiś czas zaproponować swojej skórze inną formę oczyszczania. Jako żel pod prysznic stosowany raz po raz raczej się nie sprawdzi.



Znacie pianki pod prysznic? Używacie ich czasem czy regularnie?


P.S. Mieszkam w Polsce. Po prostu nie chce mi się sprawdzać dostępności i cen, po tym zabieganym czasie jestem leniwą bułką :D





1 komentarz:

  1. Pianki pod prysznic to moja ulubiona "formuła" wszystkich myjących produktów do ciała, twarz i włosów. Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń