Witaj na Selfmadeheaven. Blogu, który już od jakiegoś czasu nie funkcjonuje. Przestałam bawić się w blogowanie kosmetyczne i przerzuciłam się na więcej pisania, niż kolorowych obrazków. Poza tym, świetnych blogów kosmetycznych jest od groma :) Nie usuwam go głównie przez sentymetn. Przez to, że zdjęcia mi się podobają i przez to, że tęskniłabym za nim, gdybym go usunęła. Dlatego będzie mi miło, jeśli przeglądniesz jakieś moje stare posty w poszukiwaniu informacji albo inspiracji, ale raczej nie pojawi się tu nic nowego :)
W międzyczasie zapraszam Cię na mój nowy blog, gdzie jest więcej do czytania, pozdrawiam!

niedziela, 18 grudnia 2016

MIGAWKA Z NIEMIEC




Czeeść! Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, po prostu mnie nie było. I nie będę próbowała obiecywać, że tym razem będę publikowała regularnie. Dziś mam czas, jutro mogę nie mieć kiedy usiąść, a niestety nie potrafię panować nad wszystkim. Dodatkowo pracuję teraz nad innym projektem (związanym z internetami i blogosferą) i pracą licencjacką, więc nawet nie chcę niczego obiecywać. Niemniej jednak dziś wracam i mam dla Was baardzo spóźnioną migawkę z wyjazdu w zachodnie landy ;) Zapraszam do oglądania!


Park rozrywki, do którego zabrał nas mój kuzyn był bardzo podobny do wszystkich polskich festynów, a jednak bardzo się od nich różnił. Karuzele, strzelnice i budki z currywurst zajmowały prawie całą ulicę, długością odpowiadającą łódzkiej Pietrynie i kilkanaście bocznych uliczek. Do domu przywiozłam dwa wygrane pluszaki <3



Widok z mieszkania mojej rodziny był niesamowity o każdej porze dnia. Szóste piętro może nie jest szczytem moich lękowysokościowych marzeń, niemniej wspaniale było spędzić tam choć kilka dni. Małe przytulne domki jednorodzinne tuż pod nami, przez niskie bloki, aż po fabryki i wielkie kominy na horyzoncie.
Ciekawe w Kolonii jest to, że pomimo tak wielu dymiących fabryk, powietrze jest niesamowicie czyste. Na pewno ma na to wpływ ogromne zalesienie, nawet między blokami, co możecie zobaczyć na zdjęciach.



Obowiązkowym punktem zwiedzania w Köln jest Hohenzollernbrücke, czyli most zakochanych. Mówi się o nim, że jest to najbardziej obciążony uczuciowo most w Europie. Wisi na nim około 16 ton kłódek, a dno Renu pokryte jest kluczykami. Trudno znaleźć na nim choć kilka centymetrów wolnej przestrzeni, ludzie wieszają na nim zapięcia do rowerów, aby na nim poprzypinać kłódki. Niesamowite miejsce! Oczywiście naszej kłódki też nie zabrakło ;)





Panorama Kolonii, widziana z 28. piętra punktu widokowego:



Moja rodzina mieszka bardzo blisko Renu, więc nie zabrakło wieczornych spacerów. ;) Pomimo że byliśmy tam na przełomie września i października, pogoda była bardzo przyjemna. Nie było gorąco, choć wiał dość zimny wiatr. Przyjechaliśmy tam ze względu na wesele mojego kuzyna i bałam się, że zmarznę w nogi (Miałam sandałki i nie było mowy o rajstopach), tymczasem było naprawdę ciepło tego październikowego wieczoru.

Kilka migawek znad Renu:









I weselny klimat:



I to by było tyle na dziś, na koniec wrzucam dwa filmiki z naszego wyjazdu. Jeden montowany przeze mnie, drugi - przez mojego chłopaka. Są do siebie bardzo podobne, ale biliśmy się, kto zrobi to lepiej. Ocenę pozostawiam Wam! ;)








I to by było na tyle, mam nadzieję, że widzimy się niebawem, a tymczasem uciekam, buźka! ;)





9 komentarzy: