Witaj na Selfmadeheaven. Blogu, który już od jakiegoś czasu nie funkcjonuje. Przestałam bawić się w blogowanie kosmetyczne i przerzuciłam się na więcej pisania, niż kolorowych obrazków. Poza tym, świetnych blogów kosmetycznych jest od groma :) Nie usuwam go głównie przez sentymetn. Przez to, że zdjęcia mi się podobają i przez to, że tęskniłabym za nim, gdybym go usunęła. Dlatego będzie mi miło, jeśli przeglądniesz jakieś moje stare posty w poszukiwaniu informacji albo inspiracji, ale raczej nie pojawi się tu nic nowego :)
W międzyczasie zapraszam Cię na mój nowy blog, gdzie jest więcej do czytania, pozdrawiam!

piątek, 3 marca 2017

40 MIESIĘCY BEZ FARBOWANIA WŁOSÓW


Cześć Króliczki! W końcu jestem! Zdałam wszystkie egzaminy, napisałam dwa rozdziały pracy i w końcu mogę się czymś zająć ;) Planowałam inny post, ale on może jeszcze poczekać. Jakiś czas temu policzyłam, że wraz z końcem lutego minęło równe 40 miesięcy od kiedy ostatni raz farbowałam włosy. Jeśli jesteście ciekawi, jak zmieniły się od tego czasu, zapraszam :)

Włosy ostatni raz farbowałam w październiku 2013 roku. Wtedy przyszedł moment, kiedy zauważyłam, że moje włosy przypominają siano i za nic nie chcą rosnąć. Podjęłam decyzje o powrocie do naturalnego, szaromysiego polskiego blondu. Tak prezentowały się mniej więcej w tym okresie:


Na zdjęciach widać, że wpadały w rudoczerwone tony (które z czasem wypłukały się do koloru jajka), były suche i niekoniecznie długie. Postanowiłam zapuszczać stopniowanie i grzywkę i za nic nie farbować. Czy mi się udało?
I tak i nie.

Choć od 40 miesięcy nie używałam żadnej farby do włosów, miałam krótką przygodę z rumiankiem (płukałam nim włosy przez miesiąc jakoś w zeszłym roku, bo nie chciałam stracić blondu ani zdrowych włosów) i jeszcze krótką ze sprayem rozjaśniającym z Balea na bazie wody utlenionej. Co prawda żadne z nich nie zniszczyło mi włosów, odrost zaczął się tworzyć na nowo (nawet po rumiaku!). Poza tymi dwoma ekscesami, uparcie włosy odżywiałam, smarowałam, olejowałam i robiłam wszystko, co tylko mogłam, żeby odzyskały dobrą kondycję. Jednocześnie starałam się czasem zastosować coś z rumiankiem, żeby delikatnie podbić blod, który został i rozjaśnić odrost, ale były to odżywki lub szampony, nic bardziej agresywnego.

W lutym 2017 roku moje włosy prezentują się dużo lepiej, choć po zimie mam mocno zniszczone końcówki, a umówienie się do fryzjerki zawsze odkładam na jutro. Niemniej jednak dziś jestem z nich zadowolona, odrost ładnie stapia się z farba (choć nic nie robiłam w tym kierunku, samo się tak stało), całość jest nawet dobrze zgradientowana i nie ma już żółtkowej poświaty.


Po lewej zdjęcie z zasłoniętą roletą na oknie, po prawej - z odsłoniętą. 

Odrosty są w kolorze szarego, mysiego blondu, którego nie lubię i chciałabym znaleźć sposób, żeby rozjaśnić włosy w naturalny sposób, ale bez odrostów :D Teraz są też dużo gładsze niż wtedy i parząc na nie, myślę, że warto było odżałować te tony pieniędzy na wszystkie odżywki i oczywiście na moją fryzjerkę, która wie, ile to centymetr ;)

A Wy farbujecie włosy czy wracacie do naturalsów? A może nigdy nie używaliście farby? ;)

Ja już uciekam, trzymajcie się ciepło, buźka!



2 komentarze:

  1. Gratuluję wytrwałości ja już nie farbuje 11 lat :) póki nie będę miała siwych to nie będę farbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju! jakie masz przepiękne włosy!
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń