Cześć Wam, jak mija ten mroźny czas? Zimy nie można przeleżeć w domu, dlatego mam dzisiaj dla Was mój must have zimowego wyjazdu, zapraszam!
CIEPŁO, CIEPŁO, CIEPŁO
Pakując się na narty czy snowboard trzeba pamiętać o odpowiednim ubraniu. Wieczorne spacery także wymagają odpowiedniego zabezpieczenia przed zimnem. Moją "piętą Achillesa", która najszybciej oddaje ciepło są stopy. Zawsze są lodowate, zawsze w nie marznę, więc kiedy wychodzę na mróz, bardzo dbam o odpowiednie opatulenie. Z pomocą przychodzę skarpety typu frotte, grube rajstopy czy buty wyłożone barankiem (np. UGG). Na nogi dodatkowo zakładam getry.
Taką samą sytuację mam z dłońmi, które wiecznie bolą z zimna. Wychodząc, nie zapominam o rękawiczkach, ale do ogrzania dłoni służy mi też rozgrzewające serduszko, które wydziela ciepło (nie do końca wiem, jak to działa, ale działa <3). Można je kupić w sieci ;)
Nie zapominam także o grubych, ciepłych swetrach, dobrym pomysłem jest zainwestowanie w jeden sweter wełniany i jeden kaszmirowy, nie ma nic cieplejszego <3
KOSMETYKI
Podczas sportów zimowych nasza skóra narażona jest na ogromne katorgi i trzeba się odpowiednio zabezpieczyć. Przede wszystkim od zimna czy bolesnych upadków na stoku może być przesuszona, popękana lub odparzona. Wtedy zdecydowanie odstawiam żele z SLS i silnymi środkami myjącymi i przerzucam się na olejki myjące. Tworzą na skórze ochronną warstwę i nie podrażniają skóry. Moim ulubieńcem jest olejek z Isany, bo jest mały, poręczny i tani ;) Co prawda śmierdzi, ale ratuję się balsamami :P
Co do balsamów, na wyjazdy zimowe preferuję te, których używa się pod prysznicem. Dzięki temu nie marznę poza kabiną, jest szybko i nie blokuję łazienki znajomym. Dla mnie super rozwiązanie!
Najbardziej narażona na działanie zimna, słońca i wiatru jest twarz. Tutaj nie ma miejsca na miauczenie za makijażem, najważniejsza jest ochrona. W tym przypadku moim ulubieńcem jest krem z Floslek z SPF 50. Nie zawiera parafiny, więc nie zapycha skóry, chroni przed słońcem i mrozem. Wieczorem zmywam go jak zwykle i robię delikatny peeling, żeby przypadkiem mnie nie zapchało ;)
Olej kokosowy ma na wyjazdach wiele funkcji. Zmywa ewentualny makijaż, natłuszcza skórę, ratuje przesuszenia i odparzenia i doskonale nawilża. Nic więcej nie mam do dodania, must have każdeg wyjazdu!
Nie wyobrażam sobie także zimy bez maści z witaminą A. Chroni usta, goi rany i otarcia, natłuszcza. Używam jej przez całą zimę, więc i wyjazdom towarzyszy :)
Ostatnim elementem jest krem do rąk. Dłonie źle znoszą zimno, dlatego warto je zabezpieczyć. Na zdjęciu pokazuję Wam krem z Evree, jednak zimą warto zaopatrzyć się w krem bez gliceryny wysoko w składzie. Kremy o wodnistej konsystencji są nie najlepszym rozwiązaniem, bo cząsteczki wody zamarzają na mrozie, wtedy skóra jeszcze bardziej cierpi.
DROBNE RZECZY, KTÓRE UWAŻAM ZA POTRZEBNE
Tutaj znajdują się pierdółki, które nie są niezbędne, ale ja zawsze mam je przy sobie na wyjazdach, zwłaszcza zimowych ;)
Po pierwsze, tabletki przeciwbólowe i 2-3 podpaski. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, organizm kobiety lubi płatać figle, jeśli nie nam, to koleżance. Dobrą opcją są także saszetki rozgrzewające, aby zapobiec chorobie. Wszystko też zależy od tego, czy wyjeżdżacie do centrum Zakopanego, czy w zupełną głuszę. Jeśli apteka jest daleko, warto się zabezpieczyć ;)
Równie przydatny może okazać się powerbank ;)
W sytuacji, kiedy w pobliżu nie ma sklepu (bo jesteśmy w głuszy :)) warto mieć przy sobie gorącą czekoladę na mroźne wieczory i saszetki z gorącymi zupkami ;)
I to by było chyba na tyle, rozpisałam się troszkę :P Dzięki że byliście ze mną, dajcie znać, jaki jest Wasz must have wyjazdów zimowych, ja już uciekam, buźka! :*
Ja stawiam na minimalizm, jeśli chodzi o kosmetyki, zazwyczaj albo kupuję miniaturki kosmetyków albo do małych opakowań przelewam. Wszystko tak naprawdę zależy od tego na ile wyjeżdżam. Najważniejsze w zimowej (wyprawie) jest zabranie dużej ilości ciepłych rzeczy, nawet więcej niż trzeba. A bo coś przemoknie albo znów dopadnie nas -25 :P
OdpowiedzUsuńJa zawsze zabieram za dużo rzeczy :D Jednak jeśli chodzi o wyjazd w góry to pakuję wszystkie 'grube' rzeczy i na wyjeździe przypominam raczej bałwanka. Ale bałwanka, któremu jest ciepło :D
OdpowiedzUsuńPakowanie na wyjazdy to nie jest moja mocna strona. Zawsze zabieram wszystko, bo "a nóż" się przyda :D
OdpowiedzUsuńRównież stosuję ten olejek z Isany ;) jest super ;)
OdpowiedzUsuńObserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
www.jagglam.blogspot.com
Bardzo lubię ten olejek z isany :)
OdpowiedzUsuńja nie wyjeżdżam zimą:D
OdpowiedzUsuńTeż wolę wyjazdy latem, a zimą chowam się w domu :D
Usuńsuper! niedługo się wybieram w góry ;) dobrze ze mi przypomniałaś o maści ochronnej ;)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl - nowości na blogu!:)
Lubię kosmetyki z Isany! I maść ochronna z witaminą A to mój wybawca <3 Uwielbiam ją!
OdpowiedzUsuńuu ciepłę skarpety obowiązkowo ;D
OdpowiedzUsuń